Ryzyka, które akceptujemy. Decyzje, które podejmujemy. Wnioski, które MOŻEMY wyciągnąć.

Życie, które prowadzimy, jest pełne ryzyka i niepewności. Pytania „Co to jest ryzyko?” i „Co to jest bezpieczeństwo?” są dla nas ważne ze względu na to, przez jaki pryzmat postrzegamy świat.

Niektórzy mogą uważać, że nurkowanie jaskiniowe jest niebezpieczne, a jednak szkolenie (jeśli jest dobrze przeprowadzone i zgodne ze standardami), aby podjąć się nurkowania jaskiniowego, jest gruntowne i daje nurkom umiejętności potrzebne do radzenia sobie z awariami, takimi jak brak światła w całym zespole, zerwana poręczówka, słaba widoczność, brak gazu czy zagubienie partnera z zespołu. Statystyczne ryzyko wypadku śmiertelnego jest prawdopodobnie dość małe. Nie jest to zero, ale jest małe. Nawet w przypadku „normalnego” nurkowania ryzyko wypadku śmiertelnego jest rzędu 1:200 000 nurkowań.

I w tym tkwi problem.

Małe liczby mogą sprawić, że zaczniemy myśleć, że nie ma zagrożenia. Wynika to ze sposobu działania naszego mózgu. Przez większość czasu podejmujemy decyzje w oparciu o uprzedzenia, heurystyki i skróty myślowe. Nie siadamy i nie zastanawiamy się, co oznaczają liczby (nawet gdyby dane były dostępne), lecz wykorzystujemy do podejmowania wyborów i decyzji takie czynniki, jak błąd dostępności, podstawowy błąd atrybucji, efektu świeżości, czy efektu utopionych kosztów. Nie stosujemy myślenia w ramach Systemu 2, które jest powolne i metodyczne, lecz w ramach Systemu 1, który jest szybki, wydajny i ma niewielkie obciążenie poznawcze (System 1 i System 2).

Czasami musimy zwolnić. Musimy zdać sobie sprawę, że przeszkadzają nam uprzedzenia. Musimy uruchomić System 2. Ten blog jest właśnie o zwalnianiu tempa. I to spowolnienie prawdopodobnie uratowało mi życie.

Czerwiec – Grudzień 2021

20 czerwca 2021 r. wziąłem udział w samotnej wyprawie rowerowej z Sheerness na wschodnim wybrzeżu Wielkiej Brytanii do Burnham-on-Sea na zachodnim. Dystans ten wynosi prawie 360 km. Dystans ten miał być pokonany między wschodem a zachodem słońca. Udało mi się to zrobić w czasie 13:30, jadąc ze średnią prędkością 25,6 km/h. Czułem się świetnie.

Niestety, w sierpniu 2021 r. zachorowałem na COVID. Nie był to poważny problem, przez kilka dni czułem się słabo, ale to oraz kilka przeziębień w ciągu następnych kilku miesięcy sprawiły, że nie wychodziłem z domu, żeby pobiegać czy pojeździć na rowerze. W tym czasie również nie nurkowałem. W dniu 8 października przeszedłem pełne badania lekarskie HSE, w tym badanie pulsoksymetrem, ze względu na COVID, który przeszedłem i otrzymałem zaświadczenie o stanie zdrowia, umożliwiający mi powrót do nurkowania.

W listopadzie pojechałem do Calgary do rodziny i trzykrotnie poszedłem pobiegać. Wszystkie dystanse miały długość około 5-8 km. Były one nieco trudniejsze niż zwykle, ale Calgary leży na wysokości około 3500 stóp nad poziomem morza, więc powietrze jest tam rzadsze niż w Wielkiej Brytanii.

W Boże Narodzenie przebiegłem z psem 5 km w tempie ok. 6 min/km, czyli wolniej niż zwykle, bo zwykle biegam 5 km w tempie ok. 5:30/km.

Styczeń 2021 r.


W pierwszych tygodniach stycznia powietrze było chłodniejsze niż zwykle i podczas spaceru z psem zacząłem odczuwać dyskomfort w klatce piersiowej, w lewym ramieniu. Nie było to nic poważnego, pod względem odczuwanego bólu, który ustąpił po 5-10 minutach po powrocie do domu.

13 stycznia poszedłem na sesję zdjęciową do CCR z Marcusem. Przed nurkowaniem i w jego trakcie nie odczuwałem żadnych problemów ani dyskomfortu.

Zdjęcie Marcus Blatchford

Również w styczniu pojechałem do Szwecji, powietrze znów było zimne i znów odczuwałem dyskomfort, który zniknął, gdy się zatrzymałem. Mam zegarek Apple Watch, więc monitorowałem swoje tętno (tętno spoczynkowe 65-70), a EKG wyglądało dobrze. Ciśnienie tętnicze było nieco wyższe niż zwykle, ale wszystko wydawało się w porządku.

Po powrocie do Wielkiej Brytanii postanowiłem jednak porozmawiać z lekarzem pierwszego kontaktu. Umówiłem się na wizytę i wykonano mi EKG, ponieważ podejrzewano u mnie dusznicę bolesną. EKG wykazało nieprawidłowości (odwrócona fala t), więc udałem się na oddział ratunkowy do miejscowego szpitala, gdzie wykonano mi dwa kolejne badania EKG i testy krwi w poszukiwaniu oznak ataku serca (troponina). Wszystkie wyniki były negatywne, a ponieważ nie chorowałem na serce w przeszłości, nie miałem dużej nadwagi (BMI nieco poniżej 30), nie miałem wysokiego ciśnienia krwi, nie chorowałem na cukrzycę, uznano mnie za osobę niskiego ryzyka i potraktowano jako „rutynowego pacjenta”, który zostanie skierowany do Kliniki Szybkiego Dostępu do Leczenia Bólu Klatki Piersiowej.

Przestałem nurkować. Przestałem biegać. Przestałem jeździć na rowerze.

Luty 2021 r.

Z powodu braków kadrowych spowodowanych przez COVID, przez dwa tygodnie nie byłem przyjmowany w klinice. Uznano, że problem istnieje i zalecono mi wykonanie tomografii komputerowej. Ponownie, z powodu dużego obciążenia pracą i zaległości, oznaczało to opóźnienie w zaplanowaniu badania. Odbyłem również podróż do USA i Kanady, co oznaczało, że między 18 marca a 3 kwietnia nie mogłem wykonać badania. Zadzwoniłem na tydzień przed wyjazdem do USA, ale nie było wolnych terminów.

Kwiecień 2021 r.

4 kwietnia po powrocie z USA zadzwoniłem na oddział radiologii, aby dowiedzieć się, kiedy będzie można zrobić mi prześwietlenie, zarezerwowano mi termin na 19 kwietnia. W piątek (8 kwietnia) byłem na spacerze z psem i w ciągu 5-10 minut poczułem dyskomfort w klatce piersiowej. 12 kwietnia miałem lecieć na Orkady, aby poprowadzić dwudniowe zajęcia z HF. Nie chciałem zawieść uczestników, ale zdawałem sobie sprawę, że do 19 kwietnia pozostało 11 dni, a sytuacja nie poprawiała się. Presja, aby ciągle pracować, jest prawdziwym zmartwieniem właścicieli małych firm – Human Diver jest moją pełnoetatową pracą.

Umówiłem się na kolejną wizytę u lekarza pierwszego kontaktu tego samego popołudnia. Kolejne EKG nic nie wykazało, żadnych negatywnych wyników. Skontaktowano się z oddziałem kardiologii i konsultant oddzwonił do mnie. Mieli mi zmienić tomografię komputerową na angiogram, ale biorąc pod uwagę ich obciążenie pracą, mogło to potrwać jeszcze 4-6 tygodni. Zgodziłem się na to, ponieważ nie chciałem być ciężarem dla NHS, a poza tym wiedziałem, że od czasu pandemii COVID ciągle nadrabiają zaległości. Zawsze pozostawało 999, gdyby stało się to „prawdziwym” problemem.

Następnego dnia znów wyszedłem na spacer z psem i znów wróciły dolegliwości. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem poprosić żonę, aby zabrała mnie na ostry dyżur. Przyjechaliśmy w sobotę po południu o 16:00, miejsce było przepełnione. Przeprowadzono ze mną wywiad, a ponieważ nie odczuwałem bólu w spoczynku, miałem niższy priorytet (czego się spodziewałem). Zrobiono mi kolejne EKG i pobrano więcej krwi, a o 19:00 spotkałem się z konsultantem. Powiedział, że ponownie nie osiągnąłem progu w ich systemie punktacji (na podstawie badań), który wymagałby natychmiastowego leczenia, ale po wysłuchaniu objawów stwierdził, że zdecydowanie jest coś, co wymaga zbadania i zostanę przyjęty jako pacjent szpitalny.

Izba przyjęć w sobotnią noc jest bardzo zatłoczonym miejscem. O północy rozmawiałem z jedną z pielęgniarek i zapytałem, czy nie czekają na wolne łóżko i czy jest jakaś informacja od lekarza. O 01:30 przyszedł do mnie jeden z lekarzy i wyjaśnił, że mam dwie możliwości: zostać w izbie przyjęć, dopóki nie zwolni się łóżko, albo iść do domu. W obu przypadkach wyśle wiadomość e-mail do zespołu kardiologów, w której przedstawi swoje obawy. Wyjaśnił mi, że nawet jeśli dostanę łóżko, nikt z kardiologów nie przyjedzie do mnie do poniedziałku. Powiedziałam, że nie chcę blokować łóżka, wiedziałam też, że łóżka nie są dostępne, dopóki ktoś nie zostanie wypisany, a to zwykle następuje dopiero po obiedzie, w końcu pobyt w szpitalu to większe ryzyko zachorowania na COVID niż pobyt w domu! Poszedłem do domu o 02:00.

W poniedziałek po południu zadzwonili do mnie z pracowni kardiologicznej z informacją, że następnego dnia mam zarezerwowany termin na angiogram i że jeśli będzie to konieczne, założone zostaną mi stenty.

12 kwietnia – dzień dzisiejszy

Angiogram przebiegł prawidłowo, ale stwierdzono, że moja lewa przednia zstępująca (LAD) tętnica wieńcowa jest w 95-99% niedrożna. Do tętnicy wprowadzono dwa stenty, aby ją udrożnić i utrzymać w stanie otwartym. Wszystko odbyło się w znieczuleniu miejscowym, co jest niesamowitym osiągnięciem. Trzy godziny później wyszedłem z sali operacyjnej z bardzo obolałymi rękami. Lewe zdjęcie poniżej przedstawia stan przed założeniem stentu, na którym barwnik pokazuje brak przepływu krwi, a prawe zdjęcie przedstawia stan po założeniu stentu.

Na noc zostałem zatrzymany na oddziale kardiologicznym, a następnego dnia wypisany. Teraz przez najbliższy rok muszę przyjmować kilka leków plus kilka innych, które będę przyjmował przez całe życie.

Wszystkie moje nurkowania zostały zawieszone na okres do 12 miesięcy, a po uzyskaniu opinii na temat ryzyka związanego z obciążeniem organizmu sprzedałem swojego JJ-CCR. Prawdopodobnie wrócę do fotografii podwodnej, której bardzo mi brakuje.

Obecnie bez problemu chodzę 5-10 km dziennie. Zmieniłem dietę, aby ograniczyć ilość sera, wina i czerwonego mięsa! Zacząłem też chodzić/biegać w wolnym tempie, aby poprawić swoją kondycję. Wydaje się, że wszystko jest w porządku.

Leki przeciwzakrzepowe w połączeniu z zasinieniem spowodowanym wprowadzeniem cewników do moich tętnic spowodowały powstanie imponujących siniaków! Było to między 3 a 7 dniem po operacji.

Niektórzy mogą zadawać sobie pytanie, dlaczego system opieki zdrowotnej nie zajął się tym wcześniej lub nie zrobił czegoś wcześniej. Jak w każdym systemie, który ma ograniczone zasoby, musi istnieć jakiś sposób ustalania priorytetów zadań (pacjentów). W moim przypadku testy, które przeprowadzono, zostały uznane za dające wysoki poziom pewności co do ryzyka, na jakie narażony jest pacjent. W moim przypadku jedynym sposobem, aby naprawdę dowiedzieć się, co się dzieje, było przeprowadzenie tomografii komputerowej lub angiogramu. Oba te badania wymagają środków, a ja nie jestem jedynym pacjentem, którego NHS musi przyjąć. Rozumiałam to i nadal uważam, że NHS zrobiła, co mogła, biorąc pod uwagę środki, jakimi dysponowała, oraz informacje, jakie jej przedstawiono. Jestem niezmiernie wdzięczna lekarzowi prowadzącemu, który przekonywał oddział kardiologiczny, aby potraktować mnie priorytetowo.

Lekcje, których MOŻEMY się nauczyć

Moi kursanci mówią mi, że problemem w próbach wprowadzenia czynnika ludzkiego do nurkowania jest sam czynnik ludzki. W rzeczywistości, nie ma znaczenia, jaką zmianę próbuje się wprowadzić, ludzkie uprzedzenia stają na przeszkodzie. Nawet gdy myślimy lub wierzymy, że powinniśmy coś zmienić, przeszkadza nam status quo. Na przeszkodzie staje brak „dowodów”. Na przeszkodzie staje „dystansowanie się poprzez różnice”. (Jestem inny niż ty, dlatego twój problem mnie nie dotyczy. Nie popełniłbym TEGO błędu).

Jest to jeden z powodów, dla których piszę tego bloga. Nie mogę nikogo do niczego zmusić. Mogę jednak wpłynąć na nich, aby myśleli inaczej, aby myśleli krytycznie, i w niektórych przypadkach mi się to udawało.

Na co warto zwrócić uwagę

  • Słabe sygnały są obecne w każdym systemie. Są to sygnały, o których możemy myśleć, że nie są istotne lub ważne, ale z perspektywy czasu okazuje się, że są! Odporność opiera się na wypatrywaniu tych słabych sygnałów i głębszym wnikaniu w nie, gdy je wykryjemy. Szukamy powodów, dla których postęp NIE JEST dobrym pomysłem, a nie przekonujemy samych siebie, dlaczego jest dobrym pomysłem, by iść dalej. Łatwo znajdujemy wymówki, by nie zmieniać drogi, by przekonać samych siebie, że wszystko jest w porządku. Tendencja do potwierdzania jest wrogiem odporności.
  • Słabe sygnały dotyczą nie tylko jednostek, ale także organizacji. Jeśli jesteś na stanowisku kierowniczym lub związanym z jakością, co słyszysz z raportów o incydentach, formularzy QC, ponownych ocen instruktorów lub mediów społecznościowych na temat wydajności i bezpieczeństwa instruktorów i centrów nurkowych? Nie można mierzyć bezpieczeństwa czegoś poprzez brak martwych lub rannych nurków. Trudno jest opracować trendy na podstawie małej liczby zgłoszonych incydentów. Porozmawiaj z ludźmi i dowiedz się, jaka jest prawda. Brak danych dotyczących danego problemu nie oznacza, że problem ten nie istnieje. Nie bój się pytać. Wspaniali liderzy z radością przyjmują złe wiadomości.
Bezpieczeństwo to nie brak zdarzeń czy wypadków, to isnuejące zabezpieczenia oraz zdolność systemu do bezpiecznych awarii - Todd Conklin
  • Twój wewnętrzny system wykrywania może być bardziej skuteczny niż technologia. Wiedziałem, że coś jest nie w porządku, mimo że EKG i badania krwi niczego nie wykazały. Kiedy to wyjaśniłem, konsultant i lekarz prowadzący zdali sobie sprawę, że coś jest nie w porządku. Ich doświadczenie i odporność przyczyniły się do mojego przeżycia.
  • Jeśli uważasz, że coś jest nie w porządku, miej odwagę być konsekwentnym w swoich przekonaniach. Jest to naprawdę trudne, gdy w grę wchodzi wiele rzeczy. Często pojawiają się bariery, które uniemożliwiają zabranie głosu. Zatrudnienie, reputacja, pieniądze, czas, brak chęci sprawienia problemu innym, brak chęci zwrócenia uwagi na to, co oczywiste, brak chęci przeciwstawienia się rozmyślnej ślepocie, która jest obecna. Uczciwość to robienie tego, co właściwe, zwłaszcza gdy nikt nie patrzy. Uczciwość wewnętrzna…

Jako ludzie nie potrafimy patrzeć na to, co musimy zrobić teraz, aby zmienić coś w przyszłości. Żyjemy tu i teraz. Jutro to kolejny dzień, dopóki jutro nie stanie się dniem dzisiejszym i nie będzie już żadnego jutra.

Podsumowanie

Ten blog został napisany z wielu powodów:

  • Nurkowanie jest z natury niebezpieczne, pomimo tego, jak się je reklamuje. Nie wszystkie zagrożenia występują pod wodą, ale także na powierzchni! Jednak bycie na powierzchni z problemem kardiologicznym jest łatwiejsze do przeżycia niż bycie pod wodą z takim problemem!
  • Znaczna część społeczności nurkowej jest w wieku, w którym zaczynają wypływać na powierzchnię problemy zdrowotne (kalambury zamierzone!) i mogą one stanowić problem, zwłaszcza podczas nurkowania.
  • Sprawność fizyczna nie uodporni nas na problemy, z którymi borykamy się wraz z wiekiem. Uwaga: to nie jest wymówka, by powiedzieć: „w takim razie nie będę się ruszał”. Bycie sprawnym fizycznie pomaga zmniejszyć ogólne ryzyko zdrowotne. Jeśli uważasz, że poziom sprawności fizycznej wymagany przez brytyjskie DMC po „zwykłym COVID” (Organizacja lekarzy – wolontariuszy działających na rzecz medycyny nurkowej w UK) jest zbyt rygorystyczny aby otrzymać status „zadowalającej sprawności”, może warto się zastanowić się nad swoim zdrowiem i sprawnością fizyczną w ogóle.
  • Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Nie trzeba być niechętnym ryzyku, trzeba być świadomym ryzyka lub być odpornym na ryzyko, zwłaszcza jeśli chodzi o uprzedzenia poznawcze, z którymi trzeba się zmierzyć, podejmując decyzje w warunkach niepewności.
  • Trudno jest zabrać głos, gdy wydaje się, że jest się zdanym tylko na siebie. Gdy ktoś inny mówi o podobnym problemie, łatwiej jest się odezwać.
  • Wierzę, w dzielenie się opowieściami dotyczącymi własnych zdarzeniach, z różnymi wynikami, zarówno w sensie fizycznym, jak i poznawczym. Jestem człowiekiem. Popełniam błędy. Mam nadzieję, że ktoś inny w podobnej sytuacji wyciągnie wnioski z tego wydarzenia i uratujemy kolejnego nurka.
  • Wnioski nie są wyciągnięte, dopóki nie nastąpi zmiana postępowania i nie zmierzy się efektów tej zmiany. Wyciągnięte wnioski oznaczają, że nastąpiła zmiana, a zmiana jest naprawdę trudna. Dlatego lekcje są identyfikowane, ale mogą nie zostać wyciągnięte. Lekcji można się nauczyć tylko samemu.

Gareth Lock – „The risks we take. The decisions we make. The lessons we MIGHT learn.”

Comments are closed.